poniedziałek, 11 lutego 2013

Na dworze jak zwykle świeciło słońce. Kaval czekał na Róże, wydawało mu się że to kolejny wspaniały dzień, taki jak poprzedni. Róża nie przyszła za to przyszedł John z uzdą i siodłem, położył te rzeczy na drzwiach boksu i dał Kavalnowi nową paszę i owies, wlał też czystą wodę.
-Za chwilę wyruszamy na padok. - powiedział John do konia, Kaval zjadł wszystko. John wyprowadził go z boksu, wyszczotkował mu grzywę i trochę przyciął, udał się do kowala, który założył Kavalowi podkowy na kopyta. Gdy był już gotowy John ubrał mu uzdę i siodło.
-Dobra. - powiedział i wsiadł Kavalowi na grzbiet. Lekko uderzył go nogami w bok, aby ruszył.
-Bardzo dobrze, teraz nauczę cię kłusować. - John sprawił że Kaval przyspieszył, kłusował, wcześniej też to robił, gdy był wolny, ale teraz wiedział jak nazywają to ludzie. Po godzinie nauki, John dał odpocząć Kalvanowi. Wprowadził go do boksu, nie zdjął mu uzdy ani siodła, wrócił po południu i znów zabrał Kalvana na padok, tym razem, wyglądało tu inaczej, wszędzie były przeszkody. Kalvan musiał teraz je pokonać z Johnem na grzbiecie. Galopował i skakał, robił dokładnie to czego chciał od niego człowiek. Po ciężkim dniu, zasnął natychmiast w boksie. John był dumny z niego, Kalvan czuł jednak coś innego niż dumę, marzył o wolności, czuł się jak sługa człowieka. Róża nie przyszła do niego dzisiaj i to go jeszcze martwiło.

Autor: zima999 howrse.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz